Pamiętam, jak ja zaczynałam biegać. Napaliłam się na bieganie, ubrałam, wyszłam i zaczęłam biec ... I tutaj chciałabym napisać jak było pięknie, cudownie lekko i że pokonałam od razu niezły dystans.
Ale nie napiszę ... bo było zupełnie odwrotnie.
Zdałam sobie sprawę jak totalnie jestem słaba, a moja kondycja jest kompletnie zerowa. Byłam nieco przerażona, bo przecież tyle osób biega, tyle mówi się, że bieganie to takie samo zdrowie, a tymczasem ja ... nie potrafię biegać, nie mam siły.
Tak wyglądał właśnie mój pierwszy bieg. Następny wyglądał już nieco inaczej, naczytałam się w necie, że należy robić przerwy na marsz. Więc postanowiłam je robić. Było nieco lepiej, nie katowałam się napierając dalej. Był wtedy odpoczynek w marszu.
Dalej jednak męczyłam się i zaczęłam myśleć, że bieganie kompletnie nie jest dla mnie. Co robiłam źle? w sumie wszytko. Po pierwsze, zaczęłam biegać gdy po prostu miałam czas, a więc w wakacje. Piękna pogoda, słoneczko i fala upałów 28-32 stopni na termometrze. Wydawało mi się, że przecież godzina 18 to już fajny czas na bieganie.
Dzisiaj jestem już nieco mądrzejsza, sprawdzam temperaturę, ubieram się adekwatnie do pogody. Gdy jest upał czekam do bardzo późnego wieczora, a w zasadzie nocy, by biegać gdy jest już znośnie. Gdy nie mogę biegać po ciemku (bo np po prostu się boję) to po prostu rezygnuję z biegania.
Dzisiaj wiem też, że jeżeli przez ostatnie kilka lat nie dbałam o aktywność fizyczną, to nie miałam prawa spodziewać się cudów. Do tej pory była nauka, praca siedząca typu 8 godzin non stop przy komputerze i do tego zero jakiegokolwiek ruchu. Po pracy zwykle nie miałam siły by się ruszać, jedyne czego chciałam to sobie poleżeć. Kanapa i książka, albo znowu komputer, to były moje główne zajęcia po pracy.
Na szczęście pojawił się jakiś impuls, żeby jednak coś zmienić. Postanowiłam zacząć się ruszać. Nie wyobrażałam sobie siebie skaczącej ze spoconymi babami w jakiejś dusznej salce. Miałam trzy cele: chciałam aktywności, chciałam zacząć przebywać na świeżym powietrzu oraz chciałam też nieco schudnąć. I tak padło na idealne rozwiązanie - bieganie.
Moje początki z bieganiem nie były udane. Myślałam, że będę biec i biec, a tymczasem nie udało się, bo organizm nie był do tego gotowy.
Przyswoiłam kolejną porcję wiedzy z internetu, o tym, że bieganie z kimś bardziej motywuje i warto znaleźć sobie koleżankę do biegania. Bo ciekawiej ... bo czas szybciej zleci ... bo druga osob zmotywuje, gdy nam się nie chce wyjść na trening ... Zaczęłam się więc rozglądać, i padło na Kaśkę. Była chętna, chciała trochę schudnąć, lubiłam z nią pogadać - myślałam, że będzie super. Tylko, że ona biegała na maksa. To znaczy, już od startu cisnęła ile miała siły. Jak siły nie miała to zatrzymywała się i po 5 minutach był koniec biegu, i całego treningu, bo już nie miała siły na jeszcze.
Zgarnęłam też na bieganie drugą koleżankę, Ewę. Wybrałyśmy się na bieganie we trzy i tu to już była kompletna klapa. Prawie godzinę przechodziłyśmy rozmawiając i w zasadzie nie zaczęłyśmy nawet biec.
Trzecie podejście to bieganie tylko z Ewą. Niestety okazało się, że Ewa to w zasadzie nie ma ochoty biegać (!) , powiedziała, że ona sobie będzie chodziła, a ja mogę biegać. Przypomnę, że umawiałyśmy się na bieganie, ale pomyślałam: no dobra, przecież każdy ma czasami gorszy dzień. No i tak zaczęło się moje biegania obok Ewy. Ona szła sobie nieco szybciej, a ja obok niej sobie "biegłam". Przez ten czas cały czas rozmawiałyśmy. I było super! Okazało się, że "biegnąc" w tempie chodzenia, nie męczę się tak ogromnie. I mogłam sobie tak dreptać na luzie nawet 20 minut. Dla mnie totalny sukces! I tak dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że prędkość ma kolosalne znaczenie. I pora porzucić ambicję, i zacząć truchtać.
Ale nie napiszę ... bo było zupełnie odwrotnie.
Jak zacząć biegać? Załóż buty i potruchtaj |
Jak (nie) biegać?
Myśląc o bieganiu, miałam na myśli bieganie, czyli szybkie poruszanie się. I od razu zaczęłam tak biec ... wystarczyła więc chwila i cała czerwona, zadyszana, z walącym sercem jakby miało mi wyskoczyć zaraz z klatki piersiowej ... musiałam się zatrzymać.Zdałam sobie sprawę jak totalnie jestem słaba, a moja kondycja jest kompletnie zerowa. Byłam nieco przerażona, bo przecież tyle osób biega, tyle mówi się, że bieganie to takie samo zdrowie, a tymczasem ja ... nie potrafię biegać, nie mam siły.
Tak wyglądał właśnie mój pierwszy bieg. Następny wyglądał już nieco inaczej, naczytałam się w necie, że należy robić przerwy na marsz. Więc postanowiłam je robić. Było nieco lepiej, nie katowałam się napierając dalej. Był wtedy odpoczynek w marszu.
Dalej jednak męczyłam się i zaczęłam myśleć, że bieganie kompletnie nie jest dla mnie. Co robiłam źle? w sumie wszytko. Po pierwsze, zaczęłam biegać gdy po prostu miałam czas, a więc w wakacje. Piękna pogoda, słoneczko i fala upałów 28-32 stopni na termometrze. Wydawało mi się, że przecież godzina 18 to już fajny czas na bieganie.
Dzisiaj jestem już nieco mądrzejsza, sprawdzam temperaturę, ubieram się adekwatnie do pogody. Gdy jest upał czekam do bardzo późnego wieczora, a w zasadzie nocy, by biegać gdy jest już znośnie. Gdy nie mogę biegać po ciemku (bo np po prostu się boję) to po prostu rezygnuję z biegania.
Dzisiaj wiem też, że jeżeli przez ostatnie kilka lat nie dbałam o aktywność fizyczną, to nie miałam prawa spodziewać się cudów. Do tej pory była nauka, praca siedząca typu 8 godzin non stop przy komputerze i do tego zero jakiegokolwiek ruchu. Po pracy zwykle nie miałam siły by się ruszać, jedyne czego chciałam to sobie poleżeć. Kanapa i książka, albo znowu komputer, to były moje główne zajęcia po pracy.
Na szczęście pojawił się jakiś impuls, żeby jednak coś zmienić. Postanowiłam zacząć się ruszać. Nie wyobrażałam sobie siebie skaczącej ze spoconymi babami w jakiejś dusznej salce. Miałam trzy cele: chciałam aktywności, chciałam zacząć przebywać na świeżym powietrzu oraz chciałam też nieco schudnąć. I tak padło na idealne rozwiązanie - bieganie.
Moje początki z bieganiem nie były udane. Myślałam, że będę biec i biec, a tymczasem nie udało się, bo organizm nie był do tego gotowy.
Przyswoiłam kolejną porcję wiedzy z internetu, o tym, że bieganie z kimś bardziej motywuje i warto znaleźć sobie koleżankę do biegania. Bo ciekawiej ... bo czas szybciej zleci ... bo druga osob zmotywuje, gdy nam się nie chce wyjść na trening ... Zaczęłam się więc rozglądać, i padło na Kaśkę. Była chętna, chciała trochę schudnąć, lubiłam z nią pogadać - myślałam, że będzie super. Tylko, że ona biegała na maksa. To znaczy, już od startu cisnęła ile miała siły. Jak siły nie miała to zatrzymywała się i po 5 minutach był koniec biegu, i całego treningu, bo już nie miała siły na jeszcze.
Zgarnęłam też na bieganie drugą koleżankę, Ewę. Wybrałyśmy się na bieganie we trzy i tu to już była kompletna klapa. Prawie godzinę przechodziłyśmy rozmawiając i w zasadzie nie zaczęłyśmy nawet biec.
Trzecie podejście to bieganie tylko z Ewą. Niestety okazało się, że Ewa to w zasadzie nie ma ochoty biegać (!) , powiedziała, że ona sobie będzie chodziła, a ja mogę biegać. Przypomnę, że umawiałyśmy się na bieganie, ale pomyślałam: no dobra, przecież każdy ma czasami gorszy dzień. No i tak zaczęło się moje biegania obok Ewy. Ona szła sobie nieco szybciej, a ja obok niej sobie "biegłam". Przez ten czas cały czas rozmawiałyśmy. I było super! Okazało się, że "biegnąc" w tempie chodzenia, nie męczę się tak ogromnie. I mogłam sobie tak dreptać na luzie nawet 20 minut. Dla mnie totalny sukces! I tak dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że prędkość ma kolosalne znaczenie. I pora porzucić ambicję, i zacząć truchtać.
Jak zacząć biegać. Twoje pierwsze bieganie
Jeśli chcesz zacząć biegać, a nie uprawiałeś wcześniej żadnego sportu, nie ćwiczyłeś i twoja kondycja jest zerowa - zacznij od chodzenia i truchtania. Zwłaszcza wtedy, gdy masz kilka kilo nadwagi. Jeśli nadwaga jest większa najlepiej zaczerpnąć rady lekarza, czy bieganie jest dla ciebie wskazane i nie lepiej zacząć najpierw od redukcji wagi poprzez dietę.
Truchtaj
Truchtanie to jest takie bieganie w tempie szybszego chodu. Czyli bardzo, ale to bardzo wolno biegniemy, w takim tempie jakbyśmy szli i abyśmy mogli normalnie rozmawiać.
Dla ułatwienia wyobraź sobie, że ktoś idzie przy tobie (albo rzeczywiście "załatw sobie" tego kogoś, u mnie to była Ewa); dostosuj tempo do tej osoby, i prowadź z nią rozmowę. Co jakiś czas wypowiedz 2-3 zdania, by sprawdzić czy to nadal prędkość truchtania. Jeśli nie dajesz rady mówić, zwolnij, przestań truchtać i zacznij iść.
Jeśli nie dajesz rady w ogóle truchtać, nie przejmuj się. Po prostu na początku rób samo chodzenie. Staraj się 20-30 minut chodzić szybszym tempem. Od czasu do czasu próbuj truchtać.
Chodź
Pamiętaj, ważne żeby truchtać, a nie biegać. Truchtamy dopóki jesteśmy w stanie rozmawiać. Jeśli zaczynamy mieć zadyszkę (a do tego serce bije niemiłosiernie szybko) zwalniamy i odpoczywamy idąc, Ważne, aby się nie zatrzymywać, kontynuować poruszanie się. Nie musi to być bardzo szybki krok, ale na pewno szybszy niż spacerowy.
Powtarzaj
Jeśli już odpocząłeś idąc i czujesz, że masz siły znowu truchtać, zacznij truchtać. Gdy czujesz, że jest za trudno, przejdź z powrotem do chodzenia. I tak w kółko, przez 20-30 minut.
Bieganie od zera: plan treningowy
Gdy twoim celem jest schudnięcie, potrzeba ruchu lub po prostu poprawa kondycji pamiętaj, aby być aktywny przynajmniej 2 razy w tygodniu. Jeśli twój czas i kondycja pozwala możesz biegać częściej nawet 3 razy w tygodniu. Pozostałe dni pozostaw jednak na odpoczynek, aby twój organizm miał czas na regenerację.
Osobom, które tak jak ja, lubią mieć określony plan, przedstawiam przykładowy plan treningowy "Bieganie od zera". Pozwala on na rozruszanie się i wejście w tryb biegania osobom, które do tej pory były typowymi kanapowcami.
Osobom, które tak jak ja, lubią mieć określony plan, przedstawiam przykładowy plan treningowy "Bieganie od zera". Pozwala on na rozruszanie się i wejście w tryb biegania osobom, które do tej pory były typowymi kanapowcami.
Co dalej?
Po miesiącu powinieneś już truchtać swobodnie przez 4 minuty. Ukończyłeś plan "Bieganie od zera". Pora teraz na dalszą pracę nad kondycją, stopniowe wydłużenie czasu truchtu, zobacz plan treningowy: jak przebiec swoje pierwsze 5 km?. Jest to kontynuacja tego planu "Bieganie od zera".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Byłeś tu? Zostaw ślad po sobie ... każdy komentarz jest ważny.